Lodowa pałeczka

Lodowa pałeczka

Krótko i na temat – lodowa pałeczka. Woda, cukier i barwnik – różowa, żółta i moja ulubiona zielona. I tak niewiele było trzeba –  30 groszy i jesteś panem świata!

I wieczne mamo, mamo daj 30 groszy na pałeczkę! I ochłoda w gorące letnie dni. A ja lubiłam kiedy się trochę stapiały w dłoni i robiły półpłynne. No niebo w gębie. I uwielbiałam to uczucie zamarazniętej dłoni, bo gdy były dobrze zmrożone, to nie dało sie ich utrzymać dłużej w łapce.

Nie wiem, czy jeszcze można je dostać w sklepach. Wprawdzie mogłabym zrobić sama – bo co to za filozofia – ale to już nie będzie to samo.

No kurde, jadłabym!

O autorze

Pasjonatka niezdrowej żywności, kolorowych drinków i wszelakich podróży. Życia nie wyobraża sobie bez hiszpańskiej literatury, rocka progresywnego i zakupów. Na co dzień wyznaje zasadę „dzień bez treningu dniem straconym”, przez co większość wolnego czasu spędza w klubie fitness. W dzieciństwie założycielka osiedlowego klubu Czarodziejki z Księżyca. Już wtedy została Sailor Venus, dzieląc z nią miłość do śpiewu, siatkówki i przystojnych chłopaków oraz oczywiście długie blond włosy.

Powiązane posty

Subscribe
Powiadom o
guest

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kamzo
Kamzo
8 lat temu

Pamiętam, że wyjątkowo lubiłem te o smaku Coli, bo takie też można było znaleźć 😉