Jeden ze sztandarowych numerów największego skarbu kutury jaki Polacy dali światu czyli disco polo.
Mamy głównego bohatera z fryzurą na czeskiego metala („a najlepsza fryzura, jeśli jeszcze nie wiecie, krótko z przodu, długo z tyłu i wąsy na przedzie”) w prawilnej żonobijce, romantyczno-dramatyczną historię w tle, teledysk nakręcony w dwie godziny, w 2:01 najlepszą solówkę gitarową w historii tego przaśnego gatunku muzycznego, duszne, upalne lato i ogromną tragedię podmiotu lirycznego.
Cóż więcej potrzeba?
PS: Tak, ten kawałek jest o rozterkach elektryka 🙂