KAT – łza dla cieniów minionych

Moja przygoda z KAT-em zaczęła się stosunkowo późno, ale nie mogło być tak, by któryś z numerów legendarnej śląskiej kapeli nie znalazł się na naszym blogu.



Jako, że jestem wielkim fanem albumu Ballady, zdecydowałem się na wybór numeru, który najlepiej mi się kojarzy.

Muzyka KATa to miazga najwyższych lotów, zarówno pod względem brzmienia jak i samej kompozycji. Myślę, że gdyby chłopaki urodzili się w Wielkiej Brytanii lub Stanach – byliby stawiani na mrocznym piedestale obok światowych tuzów ciężkiego brzmienia.

Co do tekstów Kostrzewskiego mam stosunek nieco ambiwalentny – kiedyś było wielkie łaaaał, czarna msza, i ogólnie Szatan 666 (zwłaszcza w Purpurowych Godach), dzisiaj trochę mi to intepretacyjnie skręca w stronę młodzieńczej szatanofilii, jaką przejawiałem podczas antybieżmowaniowego buntu w latach młodości gimnazjalnej i chmurnej.

Oczywiście z wyjątkiem Łzy, która ma niesamowite przesłanie i przypuszczam, że niejednego wyciągnęła za uszy z depresyjnego stanu.

W końcu, co by się nie działo… OKRĘT MÓJ PŁYNIE DALEJ!

I na deser nagranie live z niesamowitego krążka Somwhere in Poland z 2003 roku, tuż przed rozpadem kapeli na dwie frakcje:

O autorze

Urodziłem się w roku 86, równiutko 3 miesiące po tym jak reaktor w Czarnobylu eksplodował światłością wiekuistą. Ubóstwiam Baldurs Gate, Heroes III i dobrą muzę z lat 90. Jestem zapalonym fanem białych majteczek Anny.

Powiązane posty

Subscribe
Powiadom o
guest

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments