Gdyby ktoś mnie zapytał: jaki jest największy polski imprezowy hit lat 90, wskazanie piosenki i artysty nie stanowiłoby dużego problemu. Moi drodzy, dzisiaj czas na „szlagiery” zespołu ZERO!
1. Bania u Cygana
Stajnia ZERO wypuściła potężny megahit, który przez długie lata trząsł i (zapewne) dalej rzęsie posadami dyskotek i domówek.
Sukces piosenki był fenomenalny, a sam kawałek stanowił dobre połączenie niezłego tekstu, dobrej melodii i zacnego umca umca, które podrywało nóżki do radosnych podrygów.
Mistrzem opisywania gatunków muzycznych nie jestem, ale mamy tu zgrabny mix czegoś na kształt techno, dance’u, z nutami wpadającymi pod słowiańską, bardzo sympatyczną swojskość, tworzącą charakterystyczny dla Polski gatunek piosenek imprezowych z mocnym bitem i melodyjnym wokalem.
Choć w naszym wąskim gronie znajomych geriatryka daje się już mocno we znaki, to dalej parkiet płonie, gdy słyszmy z głośników znajomy bit i zawrotną, znaną każdemu amatorowi sążnistych melanży, historię Łysego.
A tu macie ten sam numer w nowym remixie.
2. Jedziemy na Maxa
Bliźniaczy utwór, bardzo podobny do Bani, stanowi kontynuację przygód Łysego i ekipy.
3. Kazah Czok
Przez długie lata mój ulubiony numer Zero – ciekawy, melodyjny kawałek, dalej w klimacie (jakżeby inaczej) imprezowym.
I nowa wersja:
4. Nie stało się nic
Ło mój Boże! To jest ten numer, przy którym kochliwy nastolatek po kolejnym rozstaniu wpatruje się tępo w ścianę, przeskakując w cierpieniu nawet tego fajfusa Młodego Wertera (oby zgnił!).
Piosenka, antydepresant wyciągająca za uszy po każdym miłosnym rozczarowaniu.
Do tego bardzo przyjemne, instrumentalne tło z niezłym tekstem (choć zawsze zgrzytał mi „klozet” na początku).
Bardzo lubię jak sobie tak spokojnie, ze smakiem, gitara sympatycznie radzi w tle.
Na plus jest też teledysk – to trochę egzystencjalną podróż oddającą klimat lat 90. Coś jak u Urbana w Nagich Aniołach.
No i puenta. Sam koniec teledysku. Wartką fabułę mamy okraszoną iście reptiliańską intrygą, przypominającej o starej jak świat prawdzie, iż wszystkie kobiety to… jaszczurki uciekające samochodem (?).
5. Gdy zgaśnie słońce
Najsmutniejszy, egzystencjalny numer w tym zestawieniu.
A co u chłopaków z ZERO? Imprezują, grają koncerty i mają się nieźle. Możecie zajrzeć na oficjalną stronę.
Oczywiście jak zawsze zachęcam Was do podzielenia się wspomnieniami w komentarzach! Może być tymi związanymi z ZERO, a może z innymi imprezowymi hitami 🙂