Przy tournee muzycznych wspomnień nie mogło rzecz jasna zabraknąć diablo klimatycznego teledysku rodem z Mad Max. W przypadku Californie Love po raz kolejny sprawdza się prawidłowość, o której już kilka razy wspominałem: nie ważne w jakich klimatach muzycznych w latach 90 się siedziało, słuchało się wszystkiego – od Eurodance po punk rocka. I wszystko się podobało 🙂
I tu podobnie – choć jeżeli chodzi o murzyński nurt muzyczny to śmiało można rzec, iż jestem jaroszem – sztandarowe kawałki znam, lubię i często sobie powtarzam.
A w tym przypadku nie wiem co lepsze: teledysk czy muzyka.
A Waszym zdaniem?