Kocham Marcina Mięciela. Kocham go za to, że reklamował w Bravo Sport magiczny plaster na nos. Dzięki niemu po 4 latach prowadzenia fanpage’a powstał post, który swoim zasięgiem dotarł do prawie 150 000 (!) ludzi i w przeciągu tygodnia „natrzaskał” 1500 nowych polubień. Dziękuję Panie Marcinie 🙂
Nostalgia w narodzie dalej silna:
O co chodziło z plastrem?
W czasach naszej młodości, przy braku internetu królowały różne, kolorowe gazety przeznaczone dla nastolatków. W wydziale sportowym zdecydowany prym przez pewien okres wiodło Bravo Sport. Stylizowane na swojego lifestylowego brata o gwiazdach, co tydzień dostarczało nam świeżych nowinek sportowych z całego świata. Rzecz oczywista, najwięcej informacji mogliśmy znaleźć o piłce nożnej.
I tak jak w „normalnym” Bravo raz na jakiś czas pojawiały się dodatki w postaci bonusów załączonych do gazety. Jednym z takich dodatków był super plaster reklamowany przez ówczesną gwiazdę Legii i prawdziwe bożyszcze piłkarskie – Marcina Mięciela.
Jakie było główne zadanie plastra?
Plaster naklejany na nos miał zdziałać cuda. Dzięki ściągnięciu do siebie i rozchyleniu skrzydełek nosa, zwiększał dopływ tlenu do płuc, wzmacniając jednocześnie kondycję, wytrzymałość i sprawność.
Oczywiście my przypisywaliśmy mu dużo więcej właściwości.
Naklejony miał poprawiać drybling, grę głową czy szybkość.
Czy profesjonalni piłkarze w nim grali?
Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że tak – pamiętam przebitki, w których faktycznie można było dostrzec piłkarzy przemierzających murawę, których nosy zdobiły plastropodobne naklejki.
Na pewno biegał w nim Robert Korzeniowski 🙂
Plaster tylko na specjalne okazje!
Niektórzy kupili specjalnie po kilka wydań Bravo, by zdać się szczęśliwymi posiadaczami większej ilości plastrów. Plaster traktowaliśmy jak najcenniejszy skarb – zachomikowany, czekał w domu na najlepszą okazję, jakiś na mecz życia, podczas którego o wyniku miały decydować detale (mógł to być arcyważny klasowy lub placowy).
W trakcie tego oczekiwania, niektórzy podczas mniej znaczących spotkań naklejali na nosy zwykły plaster (taki z apteki), który miał imitować ten dostępny w gazecie.
A plaster czekał na swoje pięć minut.
I tak czekał, czekał, czekał…
Mecz życia nigdy nie nadszedł…
A plaster nigdy nie został w ogóle użyty 🙂
Za to teraz jawi się jako jeden z najciekawszych elementów popkultury lat 90 i przedmiot, który zakręcił łezką w oku niejednego podwórkowego, piłkarskiego wymiatacza.
A tu znajdziesz wspomnienia z boiska 🙂
Nie może obejść się bez lekkiej prywaty – na naszym kanale pojawił się film dotyczący wspomnień ze szkolnych boisk. Zachęcam do oglądnięcia 🙂
A Ty użyłeś plastra na nos?
A Ty kupiłeś Bravo Sport z plasterm? Jeżeli tak – napisz w komentarzu o swoich wspomnieniach: ile plastrów kupiłeś, czy zostały wykorzystane, czy faktycznie pomagały.